07-04-2010 00:01
Śmierć i życie Kami Ryby
W działach: RPG | Odsłony: 7
Dzisiejszego wieczoru grałem z przyjaciółmi w wyróżnioną przygodę
Śmierć i życie Kami Ryby To była nasza pierwsza sesja w Legendę 5 Kręgów ever. Tomek (Duce) przyniósł co prawda podręcznik do Legendy (wygrany a propo na quentinie), ale użyliśmy własnej, zaadaptowanej do legendy, mechaniki Wstęga. Mieliśmy grać w Star Warsy, ale jeden gracz odwołał swą obecność, więc przed sesją jeszcze raz przeczytałem scenariusz. Rozegraliśmy go w ciągu niecałych 5 godzin.
To co pierwsze ciśnie się na komentarz: 2 część przygody. 2 część najbardziej podobała się graczom, i nie dziwie się, bo mają tu największe pole do działania. Ale jednocześnie odebrali ją jako taki przerywnik, a nie kontynuację 1 części czy przyczynek następującej po niej części 3. Jeśli rzeczywiście 2 część nie jest powiązana z całością (my tego powiązania nie odkryliśmy), to dochodzi do absurdu! Przerywnik staje się ciekawszy dla Graczy niż istotna linia fabuły. Gdyby 2 część wyodrębnić ze scenariusza, wyszłoby jeszcze lepiej - gracze nie zastanawialiby się jak powiązać złego pana czy ducha utopionej z Kami Rybą.
Po drugie: coś szwankuje z motywacjami postaci. Gdyby nie zaangażowanie Graczy w cel pielgrzymowania ich Bohaterów, działanie na rzecz Kami Ryby byłoby sztuczne. Na szczęście każdy Gracz twórczo rozwinął podany przez scenariusz jednozdaniowy cel, niemający normalnie wpływu na fabułę. Jednak Magda MR ma rację, przekonując mnie do istoty motywacji Bohaterów. Z drugiej strony fajnie, że Gracze nie dostali gotowych postaci. Gotowa postać narzuca motywację. To pójście na łatwiznę, bo scenarzysta ani MG nie musi się starać, by zachęcić Graczy do brnięcia w fabułę. Tak czy siak braki scenariusza odnośnie motywacji wyszły nam na dobre. Gracze sami o to zadbali, więc satysfakcja pozostaje po naszej stronie :) Mogłem jeszcze pociągnąć te wątki, ale i bez mojej ingerencji wyszły bardzo fajnie.
I po trzecie - to już nie związane ze scenariuszem - Honor - dodatkowa zasada do Wstęgi. Gracze dostawali dodatkowe k10, które mogli spożytkować na dowolny test, za każdym razem, gdy ich postaci angażowały się w przygodę. Było to wykonanie drobnego gestu, przytoczenie anegdotki, nastrojowy opis. Wyszło spoko, ale miałem obiekcje. To trochę przekupywanie Graczy, by chciało im się grać. Nie wiem czy nie uczciwiej zachęcać fabularnie Graczy do zaangażowania w grę, zamiast mechanicznie.
Na zdjęciu jedna z kart postaci. Najbardziej zapisaną zabrał Duce do domu, ale jak przyniesie to zeskanuje i wrzucę (warto, zapisał po brzeg!).
edytuję: O, kadu już to zrobił: Toshiro
Śmierć i życie Kami Ryby To była nasza pierwsza sesja w Legendę 5 Kręgów ever. Tomek (Duce) przyniósł co prawda podręcznik do Legendy (wygrany a propo na quentinie), ale użyliśmy własnej, zaadaptowanej do legendy, mechaniki Wstęga. Mieliśmy grać w Star Warsy, ale jeden gracz odwołał swą obecność, więc przed sesją jeszcze raz przeczytałem scenariusz. Rozegraliśmy go w ciągu niecałych 5 godzin.
To co pierwsze ciśnie się na komentarz: 2 część przygody. 2 część najbardziej podobała się graczom, i nie dziwie się, bo mają tu największe pole do działania. Ale jednocześnie odebrali ją jako taki przerywnik, a nie kontynuację 1 części czy przyczynek następującej po niej części 3. Jeśli rzeczywiście 2 część nie jest powiązana z całością (my tego powiązania nie odkryliśmy), to dochodzi do absurdu! Przerywnik staje się ciekawszy dla Graczy niż istotna linia fabuły. Gdyby 2 część wyodrębnić ze scenariusza, wyszłoby jeszcze lepiej - gracze nie zastanawialiby się jak powiązać złego pana czy ducha utopionej z Kami Rybą.
Po drugie: coś szwankuje z motywacjami postaci. Gdyby nie zaangażowanie Graczy w cel pielgrzymowania ich Bohaterów, działanie na rzecz Kami Ryby byłoby sztuczne. Na szczęście każdy Gracz twórczo rozwinął podany przez scenariusz jednozdaniowy cel, niemający normalnie wpływu na fabułę. Jednak Magda MR ma rację, przekonując mnie do istoty motywacji Bohaterów. Z drugiej strony fajnie, że Gracze nie dostali gotowych postaci. Gotowa postać narzuca motywację. To pójście na łatwiznę, bo scenarzysta ani MG nie musi się starać, by zachęcić Graczy do brnięcia w fabułę. Tak czy siak braki scenariusza odnośnie motywacji wyszły nam na dobre. Gracze sami o to zadbali, więc satysfakcja pozostaje po naszej stronie :) Mogłem jeszcze pociągnąć te wątki, ale i bez mojej ingerencji wyszły bardzo fajnie.
I po trzecie - to już nie związane ze scenariuszem - Honor - dodatkowa zasada do Wstęgi. Gracze dostawali dodatkowe k10, które mogli spożytkować na dowolny test, za każdym razem, gdy ich postaci angażowały się w przygodę. Było to wykonanie drobnego gestu, przytoczenie anegdotki, nastrojowy opis. Wyszło spoko, ale miałem obiekcje. To trochę przekupywanie Graczy, by chciało im się grać. Nie wiem czy nie uczciwiej zachęcać fabularnie Graczy do zaangażowania w grę, zamiast mechanicznie.
Na zdjęciu jedna z kart postaci. Najbardziej zapisaną zabrał Duce do domu, ale jak przyniesie to zeskanuje i wrzucę (warto, zapisał po brzeg!).
edytuję: O, kadu już to zrobił: Toshiro